Pokarało mnie. Ktoś mi plagę zafundował. Codziennie wyciągałam z mojej bazylii jakąś tłustą gąsienicę, a wcale to nie było łatwe, bo się kamuflowały niczym Jamie Oliver przy półce z niezdrową żywnością. To oczywiste, że gąsienice nie wzięły się z przyczyn naturalnych - musiał je ktoś perfidnie podrzucić. To tłumaczy dziwne chrząkające odgłosy które dobiegały spod okna nocą. Raz nawet wyjrzałam i wydawało mi się że widziałam jak chyłkiem pod murem przemyka jakaś postać, na oko: 200 kilo i bląd kręcone włosy... I tak z dnia na dzień widziałam tylko jak z mojej plantacji zostaje coraz mniej - aż w końcu same badylki bez liści sterczą ze skrzynek. Oczywiście podjęłam walkę z wrogiem i starałam się uchronić moją uprawę. Najpierw wykopałam pod oknem wilcze doły. Później poustawiałam wnyki i opłaciłam Cygana ze śrutówką. Jednak wszystko na nic. Wróg był wyjątkowo przebiegły, albo ma lepsze układy z królem Romów.
I tak na przykład moją bazylię podjadały stwory udające patyki. Na cześć znanej w świecie kulinarnym postaci postanowiłam nadać mu zaszczytne miano Drętwiaka Olivera. Mistrz kamuflarzu:
Była też barwna, jadowita i krzykliwa Larva Geslerra - stworzenie wyjątkowo łapczywe i bezwzględne.
Zdarzyły się i plugawe roje we włóknistych kokonach - Mastercheefy:
Moją ulubienicą i najczęściej żywiącą się na mojej plantacji larwą była Grycanica Wspaniała. Pasła się do olbrzymich jak na gąsienicę rozmiarów, czasami było widać że jeden koniec ma jakby grubszy - dopychała się.
No cóż... własnej bazylii nie będzie więcej w tym roku. W następnym wykopię fosę przed oknem i postawię zasieki. To na pewno pomoże.
Myślę, ze z tymi zasiekami to bardzo dobry pomysł jest :)
OdpowiedzUsuńTwoja bazylia została zjedzona, bo podobno była najlepsza w okolicy :)
Tez tak mysle, ale sie usmialam ;))
OdpowiedzUsuńwiem co czujesz - mój malutki krzaczek bazylii został pożarty w czasie jednego dnia - zniszczyłam tą lubieżną gąsienicę aż pewnego pięknego poranka patrzę a tam... ;-( nie ma mojego majeranku - zjadł go inny stwór ;-( ... ale też go znalazłam i ... zniszczyłam. delikatnie powiedziawszy. nie ukrywam - sprawiło mi to przyjemność :-D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam Jagienka
sierotkamarysiawkuchni.blogspot.com
Trudno, co robić... Już tak jest, jak nie współlokator, to ktoś inny zeżre... :)
OdpowiedzUsuńFosa na 100% rozwiąże problem ^^
OdpowiedzUsuńNigdy nie widziałam takiego robala przypominającego gałązkę, ale gąsienic to po prostu nienawidzę
Moją bazylię też zeżarła Grycanica... i dwa amarylisy. Nienażarta bestia
OdpowiedzUsuń