wtorek, 11 września 2012

Babeczki feministyczne



Weekend upłynął spokojnie na domowych obowiązkach. Jak zwykle - feministki nabrudziły mi w mieszkaniu, w związku z czym musiałam wyciągnąć z kąta atrybuty każdej domowej księżniczki (miotła i gumowe rękawice) i doprowadzić swoje królestwo do względnego porządku. Kiedy tak pomykałam w swoich lakierkach po jeszcze zakurzonej podłodze i omiatałam pajęczyny – zaczęłam rozmyślać. O emancypacji. Bo przecież chyba wiadomo, że w końcu dopięłyśmy swego, i że już nie ma się o co burzyć. Kasia Tusk zamiast ganiać po krużgankach swojego pałacu  ze ścierą, zasuwa do centrum handlowego po nowe ałtfity, Kim Kardashian robi karierę pokazując zupełnie naturalne krągłości w środkach masowego przekazu, a Niemodnepolki mogą pieprzyć głupoty na blogu nie bojąc się że je mąż zleje. Właściwie to nawet nie muszą tego męża posiadać, a to już wyraz najwyższej emancypacji.



Dlatego tak cudownie jest być kobietą. Emancypacja jest, a do tego mogę chodzić w złotych spódnicach. Czego może więcej chcieć kobieta? No może jeszcze nowego wielofunkcyjnego mopa i sznura pereł, bo stary uwalał się jak czyściła toaletę. Jak się jest kobietą można tez być samotną matką i wyłudzać świadczenia od Państwa. No i czyż nie jest ekstra?

Z takimi przemyśleniami postanowiłam upiec babeczki. Wyemancypowane i feministyczne, z pozdrowieniami dla prawdziwych kobiet:

Babeczki feministyczne:
250 g masła lub margaryny do pieczenia
3/4 szklanki cukru
5 jaj
olejek waniliowy (1 łyżeczka)
2 szklanki mąki
bakalie (czekolada deserowa, rodzynki, orzechy)

Ucieramy margarynę z cukrem. To bardzo żmudna czynność, i naprawdę wymagająca fizycznie. Ja dostałam po niej bąbli i odcisków na dłoniach. Można by użyć miksera, ale proponuję użyć staromodnej makutry - w hołdzie dla pierwszych emancypantek i ich ciężkiej drogi przecierającej szlaki. Poza tym jednak mikser nir zorciera tak dobrze cukru. A więc: po kilkudziesięciu minutach ucierania, kiedy bąble na naszych dłoniach zaczynają pękać, dodajemy do utartej masy po jednym jajku i olejek waniliowy, i ucieramy dalej. Kiedy masa jest dobrze wymieszana, dodajemy mąkę i mieszamy na gładką masę. Dodajemy bakalie. Masa jest dosyć gęsta, nie leje się, więc przy nakładaniu do foremek możemy ją lekko "uklepać", żeby babeczki nie miały pęcherzyków powietrza.
Pieczemy w 180 stopniach, około 20 minut.





 
 



Babeczki wyrośnięte na krwawicy pierwszych emancypantek... rekomenduję podać na wieczorku przy herbacie, po dniu spędzonym na sprzątaniu, szydełkowaniu i układaniu bukietów z kwiatów. Polecam.

2 komentarze:

  1. Uwielbiam twoje opisy !-powinnas zostać bajko pisarka !!ms

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja kocham zdjęcia :)
    Zapraszam na: http://szybkie-gotowanie.blog.pl

    OdpowiedzUsuń