Nie każdy ma naturalny talent Weroniki Grycan, dlatego spieszę z pomocą i wyjaśniam, że codzienne spożywanie korytka kartofli z parnika okraszonych świńskim tłuszczem, nie każdemu pójdzie w biodra. Trzeba użyć kreatywności: masa ziemniaczano- śmietanowa obsmażana w panierze na głębokim oleju powinna pomóc. Jak będziemy systematyczni i zapomnimy o hipsterskich fanaberiach typu karta multisport - jest szansa że do grudnia nabierzemy ciała.
Uroczyście prezentuję moje pierwsze propozycje sezonu jesiennego 2012 - kociołki Wiktorii i Weroniki. Zaznaczam również, że powinniśmy je traktować jako przystawki, ze względu na niską kaloryczność i małą objętość. Oczywiście podaję proporcje na porcję dla jednej osoby.
Kociołek Weroniki:
6 duzych ziemniaków
8-10 plastrów boczku
1 cebula
5 ząbków czosnku
1 spora marchewka
kilka dużych liści kapusty
natka pietruszki i koperku
0,5 litra bulionu (dowolnego)
Ziemniaki w mundurkach podgotować na półmiękko. Kociołek (pojemność około 5 litrów) wykładamy liśćmi kapusty, układamy w nim warstwami:
ziemniaki pokrojone w plastry posypane posiekaną zieleniną, czosnek w całych ząbkach, marchew pokrojoną w plasterki, cebulę pokrojoną w piórka, znów ziemniaki posypane zieleniną i obłożone szczelnie plastrami boczku. Wszystko zalewamy bulionem i zakrywamy kapustą. Pieczemy pod przykryciem 1,5 godziny w 200 stopniach. Po tym czasie usuwamy liście kapusty i wyjadamy pyszny środek zapiekanki. Ponoć Weronika je z kapustą, mi na początek wystarczył tylko posmak który zyskała zapiekanka dzięki takiemu pieczeniu.
Kociołek Wiktorii:
6 sporych ziemniaków
300 g wołowiny (użyłam ligawy, ale równie dobrze może być np. udziec)
1 marchew
2 cebule
5 dorodnych borowików
tymianek i cząber
0,5 litra bulionu wołowego
W kociołku układamy warstwami: podgotowane ziemniaki pokrojone w plastry, cebule pokrojone w ćwiartki, marchewkę w plasterkach, ćwiartki borowików. Oprószamy wszystko cząbrem i tymiankiem. Na wierzch zapiekanki układamy wołowinę w kawałkach (dobrze ją wcześniej zamarynować w sosie Worcestershire). Zalewamy wszystko bulionem i pieczemy 2 godziny w 200 stopniach. Podajemy z korniszonem.
Oba kociołki stanowią doskonałą przystawkę przed jesiennym obiadem. I są jak siostry G. - podobne, a jednak tak różne...
uśmiałam się ;) fajnie tu u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałem kilka wpisów i... :))) Masz rewelacyjne poczucie humoru. Z chęcią tu wrócę.
OdpowiedzUsuńKociołki wyglądają "mega" smakowicie, ALE CZEKAM NA ŻEBERKA ;)
OdpowiedzUsuń