poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Szlachetna klasyka...

W kuchni najważniejsza jest kreatywność i improwizacja. Dzięki temu ta dziedzina cały czas się rozwija. Odkąd zbieractwo i myślistwo przeniosło się do supermarketów, mamy możliwości które wręcz nakazują eksperymentować. Bo wyobraźmy sobie panią Krystynę która idzie na zakupy. Po obejrzeniu telewizji śniadaniowej pani Krysia wpada do supermarketu, pędzi między półkami i  wrzuca do koszyka wszystkie zasłyszane w części kulinarnej cuda. A później wraca do domu i kombinuje jak by tu zrobić pyry z mielonym używając mleka kokosowego. I najczęściej wpada na jakiś genialny pomysł. Znałam kiedyś jedną panią Krysię, co robiła ciasto z kiwi. Wychowana w czasach kiedy jedynymi dostępnymi w sklepach owocami były bulwy, wzięła kobiecina przepis i upiekła. Tylko później bardzo narzekała że czasochłonne to ciasto było. Bardzo dużo czasu spędziła na wybieraniu pestek z owoców.

Tak więc - kreatywność i wyobraźnia to najważniejszy składnik kuchennych przepisów. A kreatywności (i odwagi) nie można odmówić tym co się raczą świeżutkim tatarem z wieprzowiny, albo pysznym śledziem a'la łosoś. Można, czemu nie. Na przykład w ramach kuchni fusion można zrobić sushi: ze śledzikiem z octu, otulone obręczą pysznego rozgotowanego ryżu rodem z gołąbków z przyzakładowej stołówki. W liściu, może nie wodorostów, ale na przykład kapuścianym. I z chmurką smakowitego chrzanu (przecie to takie polskie wasabi). Sos sojowy zawsze możemy zastąpić swojską maggi. Takie sushi będzie niezapomnianym doznaniem smakowym.

Podobnie z Boeuf Stroganow. Można klasycznie podejść do sprawy, ale kto by tam chciał objadać się mdłą wołowiną. Polędwicą w dodatku. Zawsze można użyć indyka, kury, albo wieprzka. Bardziej kreatywni być może sięgną niebawem po rybkę i zrobią z niej boeuf. Bo w końcu to beaf po francusku oznacza tyle co sapnięcie nad garem parującej polewki.



Powyżej widzimy polędwicę. Wołową. Wieprzowa jest znacznie mniejsza, ma inny kolor i wogóle jest nie do pomylenia. A indyki polędwicy nie mają. Ryby też nie. Przyznaję, że czasami robię Stroganowa z ligawy. Mięso jest mniej delikatne, a sos bardziej "krwisty". Może to już odbiega od szlachetnej klasyki, ale ciągle to boeuf...




Boeuf Stroganow z kurkami
1 kg polędwicy wołowej (albo ligawy - tańsza wersja dla bardziej kreatywnych)
0,5 litra bulionu wołowego
1 duża cebula
50 dkg kurek (oczywiście to kolejne udziwnienie, w oryginale są pieczarki)
3 mięsiste pomidory (albo duża łyżka przecieru pomidorowego)
150 ml kwaśnej śmietany
pieprz, sól, natka pietruszki

Polędwicę oczyszczamy z błon, kroimy na cienkie paski, oprószamy mąką. Smażymy na oleju aż się zrumieni (niedługo). Na drugiej patelni smażymy na maśle cebulkę pokrojoną w grubszą kostkę i posiekane na grubsze kawałki kurki. Gdy cebulka i kurki zmiękną, łączymy je z mięsem w rondlu, zalewamy bulionem i dodajemy obrane ze skórki i rozdrobnione pomidory. Sos solimy i pieprzymy, dusimy wszystko około godziny. Po tym czasie zabielamy sos kwaśną śmietanką, dusimy jeszcze chwilę. Dekorujemy świeżą, posiekaną natką pietruszki.





Teraz możemy sobie podjeść. Klasycznie z pszenną bułeczką, albo z ziemniakiem. Co niektórzy proponują nawet z makaronem... Ja chyba wolę pozostać przy klasyce, bo jeszcze mi wyjdzie jak pani Krysi ciasto z kiwi...

1 komentarz:

  1. Hmmm Uwielbiam wszelkie gulaszowe zupy. Cekawe czy mogę tu mięcho zastąpić, bo wszelkie strogonowo podobne wariacje bardzo lubie :)

    OdpowiedzUsuń