piątek, 27 lipca 2012

Plaga


Pokarało mnie. Ktoś mi plagę zafundował. Codziennie wyciągałam z mojej bazylii jakąś tłustą gąsienicę, a wcale to nie było łatwe, bo się kamuflowały niczym Jamie Oliver przy półce z niezdrową żywnością. To oczywiste, że gąsienice nie wzięły się z przyczyn naturalnych - musiał je ktoś perfidnie podrzucić. To tłumaczy dziwne chrząkające odgłosy które dobiegały spod okna nocą. Raz nawet wyjrzałam i wydawało mi się że widziałam jak chyłkiem pod murem przemyka jakaś postać, na oko: 200 kilo i bląd kręcone włosy... I tak z dnia na dzień widziałam tylko jak z mojej plantacji zostaje coraz mniej - aż w końcu same badylki bez liści sterczą ze skrzynek. Oczywiście podjęłam walkę z wrogiem i starałam się uchronić moją uprawę. Najpierw wykopałam pod oknem wilcze doły. Później poustawiałam wnyki i opłaciłam Cygana ze śrutówką. Jednak wszystko na nic. Wróg był wyjątkowo przebiegły, albo ma lepsze układy z królem Romów.


I tak na przykład moją bazylię podjadały stwory udające patyki. Na cześć znanej w świecie kulinarnym postaci postanowiłam nadać mu zaszczytne miano Drętwiaka Olivera. Mistrz kamuflarzu:


Była też barwna, jadowita i krzykliwa Larva Geslerra - stworzenie wyjątkowo łapczywe i bezwzględne.


Zdarzyły się i plugawe roje we włóknistych kokonach - Mastercheefy:


Moją ulubienicą i najczęściej żywiącą się na mojej plantacji larwą była Grycanica Wspaniała. Pasła się do olbrzymich jak na gąsienicę rozmiarów, czasami było widać że jeden koniec ma jakby grubszy - dopychała się.



No cóż... własnej bazylii nie będzie więcej w tym roku. W następnym wykopię fosę przed oknem i postawię zasieki. To na pewno pomoże.



6 komentarzy:

  1. Myślę, ze z tymi zasiekami to bardzo dobry pomysł jest :)

    Twoja bazylia została zjedzona, bo podobno była najlepsza w okolicy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tez tak mysle, ale sie usmialam ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. wiem co czujesz - mój malutki krzaczek bazylii został pożarty w czasie jednego dnia - zniszczyłam tą lubieżną gąsienicę aż pewnego pięknego poranka patrzę a tam... ;-( nie ma mojego majeranku - zjadł go inny stwór ;-( ... ale też go znalazłam i ... zniszczyłam. delikatnie powiedziawszy. nie ukrywam - sprawiło mi to przyjemność :-D

    pozdrawiam i zapraszam Jagienka

    sierotkamarysiawkuchni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Trudno, co robić... Już tak jest, jak nie współlokator, to ktoś inny zeżre... :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fosa na 100% rozwiąże problem ^^
    Nigdy nie widziałam takiego robala przypominającego gałązkę, ale gąsienic to po prostu nienawidzę

    OdpowiedzUsuń
  6. Moją bazylię też zeżarła Grycanica... i dwa amarylisy. Nienażarta bestia

    OdpowiedzUsuń